Monika Czudzinowicz z plakietką FIFA

Monika Czudzinowicz – była piłkarka, trenerka, a przede wszystkim sędzia piłki nożnej i futsalu. Dwa tygodnie temu postawiła kropkę nad „i” w swoim zwycięskim marszu po sędziowską odznakę FIFA. Monika jest pierwszą kobietą z województwa podlaskiego, która dotarła aż na międzynarodowy szczebel i obecnie jedynym członkiem podlaskiego Kolegium Sędziów na tym prestiżowym poziomie.

Fot. własne M. Czudzinowicz

Piłkarskie Podlasie pęka z dumy?

(uśmiech) Bez przesady. Sędziuję futsal już wiele lat, w tym na szczeblu centralnym już szósty rok. Każdy sezon przynosił rozwój i cenne doświadczenie, już od dwóch czy trzech lat mówiło się, że PZPN chętnie by mnie zgłosił na poziom FIFA Futsal Referee, ale brakowało mi jeszcze występów na poziomie męskiej Ekstraklasy. Za mną już pełen sezon na najwyższym szczeblu i moi zwierzchnicy uznali, że to już ten czas.

Sędziujesz futsal od 2013 roku. Od kilku lat ogólnopolskie kobiece rozgrywki, 1 Ligę Futsalu mężczyzn. Od sezonu 2020/21 Ekstraklasę. Jaki jeszcze musiałaś spełnić warunek, by otrzymać plakietkę FIFA?

Zostało jeszcze zdanie egzaminu, co – choć nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się nie zdać – było tym razem wyjątkowo stresujące i wyjątkowo trudne.

Fot. Klaudia Goliasz

Trudne właśnie przez stres? A może walczyłaś z chorobą?

Warunkiem przystąpienia do egzaminów jest przedstawienie negatywnego wyniku testu na COVID najdawniej z poprzedniego dnia, więc koronawirus odpada. Ale faktycznie, miałam jakieś dziwne problemy z bieganiem, nigdy tak słabo nie czułam się w czasie biegania i dochodziłam do siebie po egzaminach dobre dwa tygodnie. Nie było łatwo…

Może jednak COVID, tylko test błędnie pokazał wynik negatywny?

Może. Najważniejsze, że ten dziwny ból mięśni i ogólne zmęczenie organizmu już minęło.

Wróćmy, proszę, kilka lat wstecz. W piłkę grałaś od zawsze, więc rozpoczęcie przygody sędziowskiej było pewnie naturalnym następstwem kariery zawodniczej. Ale jak to było dokładniej?

W piłkę grałam od dziecka – z chłopakami na podwórkowym boisku. W Białymstoku niestety nie było kobiecej drużyny, przez chwilę w 2007 roku pojawił się temat kobiecej Jagiellonii Białystok, ale niestety projekt upadł. Wtedy dołączyłam do KS Michałowo, później grałam też w Wissie Szczuczyn, MOSiRze Mońki i Heliosie Białystok.

Helios Białystok to drużyna znana na arenie ogólnopolskiej z futsalu

Zgadza się, w tym roku dziewczyny są beniaminkiem w Ekstralidze futsalu. Żałuję, że nie było mi dane zagrać z nimi na tym poziomie. Już drugi raz w przeciągu ostatnich kilku lat Białystok daje o sobie znać w Ekstralidze futsalu - w sezonie 2019/2020 niestety tylko na jeden rok pojawił się tam nasz Włókniarz Białystok. Z Włókniarzem współpracuję jednak dopiero od dwóch lat, wcześniej przez kilka lat byłam związana ze środowiskiem piłkarek Politechniki Białostockiej i Heliosu.

A właściwie dlaczego nie jesteś już zawodniczką?

Już rok temu mogłam awansować na sędzię międzynarodową, ale poza wspomnianym kryterium braku doświadczenia w męskiej Ekstraklasie, mówiło się jeszcze, że powinnam zakończyć swoją karierę zawodniczą.

Powinnaś ale nie musiałaś?

Tak, to raczej rekomendacja. Przez wiele lat łączyłam rolę zawodniczki i sędzi, ale jest wiele racjonalnych argumentów za tym, by ostatecznie zdecydować się na tylko jedną opcję. Przede wszystkim podczas gry jest się narażonym na znacznie wyższe ryzyko kontuzji. Do tego gra wymaga rezygnacji z niektórych meczów do sędziowania, bo nie da się sędziować meczu w niedzielę o 12 w Gdańsku a grać poprzedniego dnia o 18 w Białymstoku.

Dałoby się… Kończysz mecz o 20-21, wsiadasz w auto, za 5-6 godzin jesteś w Gdańsku, kilka godzin snu i na parkiet

Oczywiście, że by się dało. Przez kilka lat tak funkcjonowałam, ale im wyższe ligi się sędziuje, tym bardziej profesjonalnie należy do tego podchodzić. Niewyspany, zmęczony sędzia jest narażony na chwile dekoncentracji podczas meczu. Sobie jako zawodniczce nie życzę rozkojarzonego sędziego, więc jako sędzia również muszę traktować poważnie zawodników.

A czym się zajmujesz na co dzień?

Pracuję na pełen etat jako pracownik biurowy. Piszę wnioski o dofinansowania z funduszy unijnych m.in. na szkolenia zawodowe, językowe czy aktywizujące dla grup wykluczonych społecznie. Poza tym jestem trenerką dwóch grup – młodzików młodszych i skrzatów we Włókniarzu Białystok. Sama też trenuję.

A jak wygląda Twój tygodniowy plan treningów?

Staram się biegać 3 razy w tygodniu – albo robię wybieganie w progu tlenowym, albo interwały z akcentami szybkościowymi. Często korzystam z planów treningowych przygotowanych przez Grzegorza Krzoska, specjalistę od przygotowania fizycznego sędziów. Do tego 2-3 razy w tygodniu ćwiczę na siłowni pod okiem trenera personalnego.

I po pełnoetatowej pracy, sześciu treningach w tygodniu i jeszcze treningach, które prowadzisz w weekend – zamiast odpocząć – jeździsz sędziować mecze?

No tak (śmiech). Ale w podróży można odpocząć, poczytać książkę.

O jakich wyjazdach mówimy?

W tym sezonie byłam już w Gliwicach, Gdańsku, Żorach. Często jeżdżę do Warszawy, Torunia, Lublina, zdarzył się Rzeszów czy Chorzów.

Fot. Polska Piłka Kobiet

Jak bardzo takie wyjazdy się opłacają finansowo?

Zwrot za dojazd jest w przypadku Młodzieżowych czy Akademickich Mistrzostw Polski. Natomiast mecze ligowe mają stałą stawkę, więc odpowiadając na pytanie - im dalej, tym mniej się opłacają. Ale oczywiście nie patrzę tylko na ten aspekt. Sędziuję, bo sprawia mi to przyjemność i chcę się w tym rozwijać. Robię to z pasji a nie dla pieniędzy. Jasne, że czasami nie chce mi się jechać w tę i z powrotem 800 km, ale jadę bo wiem, że z każdym meczem się rozwijam.

Kiedy posędziujesz pierwszy mecz międzynarodowy?

Żeby było ciekawiej, już mam za sobą dwa takie mecze, ale były to mecze towarzyskie reprezentacji Polski kobiet – raz zmierzyły się z Holandią, raz ze Słowenią.

Fot. Ireneusz Pindral

Kobiety zapewne sędziuje się łatwiej niż męską Ekstraklasę. A jak jest z 1 Ligą Futsalu meżczyzn?

To prawda, mecze kobiet toczą się w znacznie mniejszym tempie. Myślę, że w najbliższych latach to tempo będzie się sukcesywnie zwiększało razem z ogólnym rozwojem poziomu sportowego w kobiecej piłce. A różnica między męską Ekstraklasą a 1 Ligą jest bardzo duża. Dużo trudniej sędziuje się 1 ligę.

To ciekawe – wydawałoby się, że im wyższy poziom sportowy, tym trudniej i dla sędziego

Paradoksalnie łatwiej, ponieważ zawodnicy na wyższym poziomie grają w bardziej uporządkowany sposób, są znacznie lepsi technicznie. Na niższym poziomie jest więcej przypadku, chaosu, sytuacji stykowych, fauli. Trzeba być ciągle skoncentrowanym, bo w futsalu nieodgwizdanie jednego faulu może znacząco wpłynąć na przebieg spotkania.

Od jak dawna pracujesz jako trenerka?

Stosunkowo od niedawna, zaczęłam pracę w lato 2020 roku. Na początku prowadziłam treningi w grupie naborowej w lipcu, po chwili w sierpniu dostałam jeszcze do współprowadzenia grupę młodzików. Od tego roku dostałam jeszcze grupę skrzatów.

Fot. własne M. Czudzinowicz

Wolisz pracę z mniejszymi czy starszymi?

Większa frajdę daje mi praca z dziećmi. Oczywiście trudno jest czasem nad nimi zapanować, ale maluchy są kochane, nawet jeśli nie słuchają. Gorzej z nastolatkami – zaczynają już być pyskaci, lekceważą polecenia, niektóre ćwiczenia wykonują na pół gwizdka, wtedy trzeba wprowadzać ćwiczenia karne.

Karne pompki?

Jeszcze lepsze jest padnij-powstań. To naprawdę skuteczny straszak, a w ostateczności kara. Recydywiści potrafią za poważną niesubordynację zebrać aż 50 burpeesów do wykonania.

Jakie masz plany trenerskie?

W dłuższej perspektywie wolałabym pracować z dziećmi, ale póki co kontynuujemy z trenerem Mariuszem pracę z młodzikami. Marzy mi się stworzenie drużyny futsalu i praca trenerska na tym polu. W przyszłym sezonie zgłoszę naszych chłopców do MMP U-13, to będzie na pewno bardzo fajne doświadczenie i dla mnie, i dla nich.

Zakończmy tę rozmowę, wracając do głównego wątku – czyli Twojego awansu w futsalu. Poza Twoją ciężką i konsekwentną pracą, jako głównym czynnikiem sukcesu, co lub kto jeszcze miał duży wpływ na Twój prawidłowy sędziowski rozwój?

Na pewno to, że piłka nożna od zawsze była moją pasją, z czasem pokochałam też futsal – to są ważne czynniki, że nikt mnie nie musi specjalnie zachęcać, żebym działała w tym obszarze. Jeśli chodzi o ludzi, to jest kilka osób z podlaskiego środowiska sędziów, które bardzo mi pomogły się rozwinąć. Wymienię trzy osoby: kolegów sędziów Mariusza Chrzanowskiego oraz Pawła Tokarewicza, którzy zawsze chętnie dzielą się swoją wiedzą, doświadczeniem i pomeczowymi wnioskami. Trzecią z osób jest Przewodniczący Zespołu Futsalu Kolegium Sędziów PZPN, Przemysław Sarosiek. Jest on cenionym w środowisku obserwatorem, zawsze mogłam spodziewać się z jego strony obiektywnej i rzeczowej oceny moich występów oraz wiedziałam, że kibicuje mojemu rozwojowi i widzi we mnie potencjał. W Podlaskim KS mam sporo życzliwych koleżanek i kolegów sędziów, na których zawsze mogę liczyć.

Dziękuję za rozmowę i powodzenia!

Dziękuję.

Fot. Polska Piłka Kobiet

Sponsorzy